Wiosna Panie i Panowie! Gramy! Po trzymającym do ostatniej sekundy w napięciu meczu XX kolejki klasy okręgowej SPEC Stal Łańcut zwyciężyła na boisku rywali KS Zaczernie 1:2 (0:1).
Zgodnie z przewidywaniami mecz nie był łatwy, ani przyjemny, a o zwycięstwie także zgodnie z prognozą zadecydowała różnica jednej bramki. Mecz pełen był walki z obu stron, a zwłaszcza końcówka spotkania podniosła ciśnienie nielicznym obecnym na stadionie.
Bramki zdobyli:
0:1 34' Valeriy Sokolenko, asysta Konrad Buć,
0:2 60' Mateusz Skała, asysta Tomasz Walat,
1:2 71' Hubert Rączka.
Skład SPEC Stal Łańcut: Szpindor – P. Wójcik, Kozubek, Sokolenko, Świst, Paczocha (80’ Kuca), Skała, Kmuk, Buć (65’ Balawender), Bieniasz (70’ S. Wójcik), Walat (87’ Góra).
Początek meczu nie był wybitny, lekką przewagę osiągnęła SPEC Stal, jednak obie drużyny przez pierwszy kwadrans nie wyrządziły sobie większych szkód. Sygnał do naporu dał w 15’ Mateusz Skała strzelając mocno z dystansu, jednak golkiper Zaczernia był na posterunku łapiąc na raty piłkę. Dwie minuty później z dobrych 18 metrów huknął Szymon Paczocha jednak nieco się pomylił. Przewaga łańcucian stopniowo wzrastała, środek pola zdominowali Paweł Kmuk z Mateuszem Skałą, a prawe skrzydło zdominował Dawid Bieniasz, który co kilka minut penetrował z futbolówką pole karne gospodarzy – jak w 23’, gdy Dawid po wkręceniu rywala niestety podał o ćwierć tempa za późno i piłka została zablokowana. W 29’ Dawid Bieniasz po kolejnym z rajdów wyłożył piłkę do tyłu na 16 metr, gdzie czyhał Tomasz Walat, który uderzył w pierwszym kontakcie, jednak obok słupka. W 32’ groźną kontrę przeprowadzili gospodarze, którzy rozmontowali dotąd szczelna obronę łańcucian, Cezary Szpindor wyszedł na 15 metr przed bramkę, jednak jego rywal zdołał oddać strzał, jednak niezbyt mocny, dzięki czemu niemal z linii bramkowej piłkę wybił Wiesław Kozubek. Zimny prysznic podziałał dopingująco na SPEC Stal – w 34’ piłka powędrowała na lewe skrzydło do Konrada Bucia, który celnie dośrodkował na okolice 18 metra, gdzie do nieco podskakującej piłki dobiegł Valeriy Sokolenko, który potężnie uderzył na bramkę i pomimo interwencji bramkarza skóra zdołała przełamać jego rękawice i wpadła do bramki. W 37’ Szymon Paczocha dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Tomasza Walata, który minimalnie spudłował obok słupka. W 42’ swoją szansę mieli gospodarze oddając strzał po zamieszaniu w polu karnym z kilku metrów – nieco zaskoczony Cezary Szpindor zdołał sparować piłkę przed siebie, jednak po ułamku sekundy poprawił się wybijając piłkę na out bramkowy. Tuż przed końcem pierwszej odsłony przyjemną dla oka akcję przeprowadzili Konrad Buć z Szymonem Paczochą na lewym skrzydle, po czym „Paczo” posłał mocne dośrodkowanie na wbiegającego Dawida Bieniasza, jednak arbiter na linii bocznej zasygnalizował pozycję spaloną.
Po wznowieniu gry nadal prym wiedli łańcucianie – w 55’ Dawid Bieniasz uderzył z pola karnego, jednak wprost w bramkarza, a pięć minut później w okolicach 18 metra przed bramką Zaczernia faulowany był Tomasz Walat. Do piłki podszedł Mateusz Skała, który uderzył tuż obok muru, piłka kozłowała przed bramkarzem kompletnie go zaskakując i wpadła do bramki nad nim. Zrobiło się dwa do zera. Wydawało się za SPEC Stal pójdzie za ciosem – w 69’ szybką akcję lewą flanką przeprowadził Tomasz Walat z Piotrem Balawendrem, jednak ostatnie podanie zostało zablokowane. Dwie minuty później po faulu łańcucian piłkę na 20 metrze przed bramką Cezarego Szpindora ustawił Hubert Rączka, który pięknym precyzyjnym uderzeniem w samo okienko bramki zdobył bramkę kontaktową dla Zaczernia. Gospodarze poczuli swoja szansę – w 73’ po ich szybkiej akcji strzał obronił bramkarz biało-niebieskich, a dobitka poszybowała nad poprzeczką. W 81’ Valeriy Sokolenko kropnął z rzutu wolnego jednak golkiper KS-u zdołał obronić. Gospodarze coraz śmielej atakowali niepotrzebnie cofniętych łańcucian – w 84’ ich mocny strzał minął słupek. Wyróżniającym zawodnikiem gospodarzy był Sławomir Śliwa, który napsuł sporo krwi łańcucianom. Niemal równio z zakończeniem regulaminowego czasu gry „setkę”, która zakończyłaby mecz miał Bartosz Góra, który z okolic 13 metra uderzył niestety tuż obok słupka. Ta niewykorzystana sytuacja spowodowała niepokój w jelitach łańcucian – podczas czasu doliczonego dwaj biało-niebiescy obejrzeli czerwone kartoniki – najpierw w 94’ po nieco spóźnionej interwencji drugą żółtą kartką upomniany został Mateusz Skała, a dwie minuty później „czerwnień” z automatu oglądnął Sławomir Wójcik, który także zbyt mocno starał się powstrzymać rywala. Ostatnia „wrzutka” rywali w pole karne grających w dziewiątkę łańcucian to jedna z tych, podczas której piłka leci wieczność, a całe życie (przesadzam, ale przynajmniej dwa sezony Mody na sukces) przelatują ci przed oczami. Tym razem podopieczni Krzysztofa Koraba wyszli obronną ręką z niemiłej sytuacji i chwilę później tańczyli na środku boiska świętując ten ciężko zapracowany sukces.
To ważne i ciężko zapracowane zwycięstwo na trudnym terenie w Zaczerniu – brawo Panowie! Walczymy dalej!
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.