Pechowy remis, ale lider obroniony! Kibice Stali z niedosytem wspominać będą spotkanie z Galicą w Chmielniku. Mecz toczony był wolno, bez polotu czy huraganowych ataków. Po zakończonej bezbramkowym remisem pierwszej połowie na listę strzelców w 53’ wpisał się pewniak Sebastian Frączek zapisując szesnaste trafienie w dziewiątym meczu rundy. Po zdobyciu bramki obraz gry w tym słabym spotkaniu nie uległ znaczącej zmianie. W końcówce meczu coraz śmielej poczynali sobie gospodarze, którzy nie stronili od ostrej gry i od 88’ musieli grać w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Michała Grygiela. Co ciekawe Galicja po osłabieniu nie załamała się i postawiła wszystko na jedną kartę. W doliczonym czasie gry w pole karne łańcucian powędrował nawet bramkarz Chmielniczan Dominik Chałoń. Ku rozpaczy kibiców z Łańcuta ryzyko gospodarzy przyniosło im zamierzony skutek – po atomowym uderzeniu głową Wojciecha Szajny piłka zatrzepotała w siatce bramki biało-niebieskich. Dwie minuty później sędzia z Nowej Sarzyny Dominik Paul zakończył spotkanie, a w szeregach gospodarzy wybuchła prawdziwa euforia.

Można czuć niedosyt po straconych w doliczonym czasie gry punktach, ale można i docenić postawę Michała Inglota, który ponownie kilkakrotnie uratował Stal od porażki w meczu. Niewielkim usprawiedliwieniem może być absencja rozgrywającego Sebastiana Sowy czy Łukasza Kowala. Szczęśliwie dla nas Czarni Kraczkowa przegrali swój mecz i łańcucka Stal pozostanie na pozycji lidera rozgrywek co najmniej do wiosny.

Na podsumowanie rundy jesiennej zapraszamy za kilka dni!