Po trudnym spotkaniu w XXXI kolejce SPEC Stal Łańcut zwyciężyła 2:0 (0:0) KS Stobierna.
Bramki:
1:0 49’ Tomasz Walat (rzut karny)
2:0 88’ Mateusz Skała (rzut wolny), po faulu na Sławomirze Wójciku
Skład SPEC Stali Łańcut: Szpindor – Cwynar, Kozubek, Sokolenko, Paczocha, Bieniasz (65’ S. Wójcik), Kmuk, Mach (87’ Balawender), P. Wójcik (79’ Skała), Buć, Walat (90’ Nowak).
OPIS SPOTKANIA W ROZWINIĘCIU:
Intensywne granie podczas kilku ostatnich tygodni dało się nam we znaki, a ambitna drużyna ze Stobiernej postawiła trudne warunki ekipie Krzysztofa Koraba. Był to również jeden z tym meczy, podczas których „nie siedziało” pomimo licznych prób zdobycia gola z akcji. Tradycyjna już ulewa sprawiła, że obie drużyny walczyły nie tylko ze sobą, ale też z wychłodzeniem organizmów.
Początek spotkania nie zapowiadał trudnej przeprawy - już w 5’ Kamil Mach posłał sprytną wrzutkę ze środka boiska na wolne pole do Szymona Paczochy, ale ten był na pozycji spalonej, a dwie minuty później z dystansu kropnął Valerij Sokolenko, jednak wysoko nad bramką. W 9’ Oskar Cwynar posłał piłkę prawego skrzydła na głowę Tomasza Walata, ale ten uderzył nieczysto i nieskutecznie. W 14’ kontrowali rywale, ale ich płaski strzał po ziemi był zbyt lekki aby zaskoczyć Cezarego Szpindora. W 15’ jeden z łańcucian wstrzelił mocną piłkę w pole karne Stobiernej, ale zarówno wbiegający Konrad Buć, jak i Dawid Bieniasz minęli się z futbolówką. W 16’ strzał z pola karnego w wykonaniu Konrada Bucia obronił bramkarz KS-u. Dwie minuty później Oskar Cwynar zacentrował do Patryka Wójcika, a ten uderzył na długi słupek niestety o dobry metr niecelnie. W 19’ Valerij Sokolenko posłał potężne uderzenie z rzutu wolnego z okolic 30 metra, ale bramkarz rywali popisał się efektowną paradą, zaś po chwili Paweł Kmuk znalazł się przy piłce w zamieszaniu w polu karnym, uderzył instynktownie, a przed utratą bramki rywali uratował jeden z obrońców stojący na linii bramkowej. W 27’ Konrad Buć znalazł się w doskonałej sytuacji w polu karnym, ekipa filmowa wyskoczyła z radości, gdy piłka zatrzepotała w siatce, jednak była to tylko siatka boczna i wynik pozostał bez zmian. W 30’ piłka znalazła drogę do bramki, ale arbiter odgwizdał faul jednego z łańcucian na bramkarzu rywali i gola nie uznał. Dwie minuty później niemal na linii szesnastego metra faulowany był Dawid Bieniasz, a z rzutu wolnego nad poprzeczką uderzył Valerij Sokolenko. Rywale odgryzali się jak w 35’, jednak ich strzał został zablokowany. W 36’ Dawid Bieniasz opieczętował piłką słupek bramki rywali, a po chwili jeden z jego kolegów uderzył nad poprzeczką. W 43’ Dawid Bieniasz dostał w prezencie piłkę od przeciwnika, ale w stuprocentowej sytuacji uderzył obok słupka, zaś po minucie także obok bramki huknął Tomasz Walat, który ponowił próbę w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, jednak uderzył z rzutu wolnego w ręce bramkarza.
Tuż po wznowieniu gry w 47’ w pole karne rywali wbiegł Tomasz Walat, którego mocnym uderzeniem ciałem niemal z butów wyrwał jeden z obrońców i arbiter wskazał na wapno. Rywale reklamowali walkę bark w bark, jednak jak widać na filmie siła uderzenia rywala była spora i w moim odczuciu decyzja sędziego była słuszna. Sam poszkodowany zamienił jedenastkę na bramkę i wydawało się, że odtąd grać nam się będzie nieco lżej. Niestety zmęczenie dawało się we znaki coraz mocnej – mnożyły się dawno niewidziane niedokładności i proste niewymuszone błędy, zaś zespół ze Stobiernej od strony fizycznej wyglądał zdecydowanie świeżej. W 61’ poszła szybka kontra rywali, a akcję w ostatniej chwili skasował Wiesław Kozubek, który kilka minut wcześniej po zderzeniu głową z rywalem w polu karnym otrzymał od łańcuckich medyków efektowną „czapeczkę z pieluszką”. Chwilę później człowiek w czapce po rzucie rożnym uderzył piłkę, jednak wprost w ręce bramkarza. W 74’ miała miejsce kolejna szybka akcja rywali, zakończona faulem niemal na linii pola karnego, jednak uderzenie po ziemi z rzutu wolnego wyłapał Cezary Szpindor. Końcowe fragmenty spotkania to kolejne niecelne podania, niedokładności i gra głównie w środku pola. Na całe szczęście nadeszła 88’ w której faulowany był biegnący z piłką Sławomir Wójcik, do piłki niemal w narożniku pola karnego podszedł Mateusz Skała i uderzył dość zaskakująco płasko tuż nad ziemią, piłka odbiła się myląc zaskoczonego bramkarza i wpadła do bramki. W doliczonym czasie gry szansę na podwyższenie wyniku miał Patryk Nowak, jednak jego strzał głową przeszedł nad poprzeczką.
Po tym niełatwym spotkaniu trzy punkty pojechały do Łańcuta, a my mamy tydzień na spokojną regenerację przed spotkaniem z Orłem Wólka Niedźwiedzka, który jesienią nas pokonał.