Doświadczeni wydarzeniami sprzed trzech dni w Niebylcu łańcucianie tym razem od pierwszych sekund wzięli się mocno do pracy i narzucili tempo i zasady gry rywalom, którzy walczyli ambitnie, jednak było to zdecydowanie za mało na biało-niebieskich. Gra toczyła się na połowie Startu, który ograniczał się do bardzo sporadycznych kontr, które kasowała łańcucka linia defensywy. Już w 5’ Przemysław Kuca pociągnął lewą flanką, dograł między rywalami do Dawida Bieniasza, a ten zawinął i ostro dośrodkował, w zamieszaniu piłkę uderzył Tomasz Walat, a bramkarz gości nie był w stanie jej złapać i ta wpadła do bramki. Początkowo zaliczyliśmy to trafienie jako samobójcze, jednak sędzia uznał, że „głównym sprawcą” bramki był Tomasz Walat i to jemu zapisujemy to trafienie. Dwie minuty później tym razem z prawej strony dośrodkował Oskar Cwynar, ale piłka po strzale głową Tomasza Walata padła łupem bramkarza. W 12’ strzał głową oddał Dawid Bieniasz, jednak nad bramką. Kilka minut później kolejna „główka” tym razem autorstwa Konrada Bucia także nie znalazła drogi do siatki. W 26’ zasieki rywali zostały pokonane – Tomasz Walat zdołał celnie dograć do wbiegającego Patryka Wójcika, który strzałem z pola karnego podwyższył rezultat spotkania. Trzy minuty później było już 3:0, gdy Oskar Cwynar pognał prawym skrzydłem i posłał mocne dośrodkowanie do Tomasza Walata, który celnie i skutecznie uderzył z 8 metra. Napór nie słabł - w 37’ Mateusz Skała dograł z prawej strony do Konrada Bucia, jednak ten strzelił nad poprzeczką. W 42’ po faulu na Dawidzie Bieniaszu rzut wolny z okolic 20 metra wykonywali łańcucianie, którzy zakręcili obroną, jednak uderzenie Kamila Macha minęło słupek. W 43’ w pole karne środkiem boiska wpadł Konrad Buć, który został bezpardonowo wycięty przez rywala, a chwilę później bramkę z rzutu karnego zdobył Dawid Bieniasz.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie – w 51’ Kamil Mach huknął nad poprzeczką, a w 62’ po szybkiej kontrze prawą stroną piłka została przerzucona na stronę lewą, gdzie na pełnej szybkości poprowadził ją Hubert Żyszkiewicz, który zawinął i wrzucił piłkę wprost na czyhającego na 5 metrze Piotra Balawendra, a ten podwyższył na 5:0. Warto wspomnieć, że obaj gentelmani pojawili się na boisku w drugiej części gry. Przez kolejnych kilka minut łańcucianie dali trochę pograć rywalom, ale ci nie byli w stanie przebyć granicy 70 metra i nie zagrozili bramce gospodarzy. W 77’ kolejny z zawodników ze świeżym zapasem sił - Szymon Paczocha pognał lewym skrzydłem i wrzucił ostre dośrodkowanie na… tak, tak – „świeżego” Patryka Nowaka, który bez trudu pokonał bramkarza rywali. W 82’ głodny gry „Paczo” uderzył z linii szesnastki, jednak bramkarz gości zdołał wybić ten groźny strzał. Kilka sekund później ponownie Szymon Paczocha zaliczył asystę posyłając piłkę w pole karne na 8 metr, gdzie na klatkę piersiową przyjął ją Konrad Buć, by precyzyjnym strzałem zdobyć dla zespołu trafienie nr 7. Gdy arbiter spoglądał już na zegarek przebojową akcję środkiem przeprowadził Mateusz Skała, który dograł do wbiegającego w pole karne Patryka Nowaka , a ten ustalił stan meczu na 8:0.