Bezbramkowym podziałem punktów zakończył się mecz XIV kolejki pomiędzy Strumykiem Malawa, a SPEC Stalą Łańcut. Podobnie jak przed rokiem żadna z drużyn nie potrafiła zadać decydującego trafienia. Choć oba zespoły miały po kilka dogodnych sytuacji, to mecz należał do bramkarzy. Remis można zatem uznać za sprawiedliwy.
Skład SPEC Stali Łańcut: Szpindor - P. Wójcik, Kmuk, Świst, Paczocha – S. Wójcik (55’ Bieniasz), Drob, Mach, Miś – Walat, Nowak (75’ Balawender).
Opis spotkania w rozwinięciu:
Początek spotkania należał do SPEC Stali, która prowadziła grę i kreowała sporo akcji ofensywnych. Już w 2’ mogł paść gol dla łańcucian – Tomasz Walat przyjął piłkę tyłem do bramki, zawinął obrońcę i uderzył w światło bramki, lecz piłkę w ostatniej chwili głową na rzut rożny wybił jeden z gospodarzy. W 9’ mocny strzał z przedpola oddał Patryk Nowak, jednak nad bramką. W 17’ po szybkiej indywidualnej akcji Sławomir Wójcik zbiegł z lewej flanki w pole karne i huknął w sytuacji sam na sam, jednak jego uderzenie na długi słupek minęło bramkę o centymetry. W 20’ pierwszy strzał oddali podopieczni trenera Gołdy, jednak piłka w gąszczu nóg w polu karnym nie zdołała dotrzeć do bramki. W odpowiedzi Tomasz Walat dograł do Patryka Nowaka, a ten po balansie ciałem uderzył, jednak został zablokowany na rzut rożny. Łańcucianie w pierwszych 30-kilku minutach wywalczyli niemal dziesięć kornerów, jednak co znamienne żaden z nich nie zagroził bramce rywali. W 29’ po akcji skrzydłem Grzegorz Miś wpadł w pole karne i kropnął na krótki słupek, jednak i tym razem rozgrywający świetne spotkanie golkiper gospodarzy zdołał sparować piłkę na out bramkowy. W 34’ obrońcy strumyka ponownie wybili na rzut rożny piłkę po strzale Patryka Nowaka. W 38’ Strumyk wykonywał rzut wolny, a mocno bita piłka po uderzeniu głową jednego z rywali minęła słupek bramki łańcucian o centymetry. Po zmianie stron już w 47’ powinna paść bramka dla SPEC Stali, jednak po świetnej wrzutce Sławomira Wójcika Tomasz Walat spudłował głową z 5 metrów. Bez wątpliwości była to przysłowiowa „setka”. W 53’ zawodnicy Kamila Droba przeprowadzili zgrabną akcję – Patryk Nowak podał po przekątnej do Grzegorza Misia, a ten ze skrzydła do Tomasza Walata, jednak najlepszy strzelec SPEC Stali został zablokowany. W 60’ Dawid Bieniasz, który kilka minut wcześniej zmienił Sławomira Wójcika „woził” piłkę po linii pola karnego, jednak jego strzał był zbyt oczywisty dla rywali. W 63’ doszło do kontrowersyjnej sytuacji w polu karnym z piłką dryblował Grzegorz Miś, a jeden z miniętych rywali złapał go i ciągnął za koszulkę, co widocznie uszło uwadze arbitra, choć kibice z Łańcuta głośno sygnalizowali to niedozwolone zachowanie. W 64’ Grzegorz Miś wyłożył piłkę w okolicę 17 metra do wbiegającego Dawida Bieniasza, jednak ten zarył butem w niewiarygodnie wysokiej trawie na boisku w Malawie i piłka dosłownie doturlała się do bramkarza. Dwie minuty później Dawid starał się zrehabilitować – tym razem huknął jędrnie i zdrowo pod samą poprzeczkę, jednak bramkarz Strumyka po ładnej paradzie zdołał obronić. W odpowiedzi zawodnicy Strumyka szarpnęli lewą flanką, a tym razem na posterunku był Cezary Szpindor. W kolejnych minutach SPEC Stal wytraciła impet, a do głosu coraz śmielej dochodzili gospodarze – w 80’ ich mocny strzał pod poprzeczkę efektownie „wyciągnął” Cezary Szpindor. W 82’ przebudzili się z letargu goście – Grzegorz Miś znalazł się w niezłej sytuacji w narożniku pola karnego – uderzył mocno lecz niecelnie. Trzy minuty później ponownie Grzegorz Miś strzelał z ostrego kąta, jednak bramkarz Strumyka nie dał się zaskoczyć. W 88’ po klasycznej kontrze Strumyka lewą stroną placu gry sytuację sam na sam wygrał Cezary Szpindor. W 90’ piłkę na wagę kompletu punktów miał Piotr Balawender, który naciskany przez dwóch obrońców uderzył z linii szesnastki o metr obok słupka. Mecz zakończył się nie krzywdzącym nikogo podziałem łupów, choć pewnie każda z drużyn może sobie pluć w brodę, że nie wykorzystała choć jednej z kilku wykreowanych sytuacji. Mecz nie był porywającym widowiskiem i chcielibyśmy szybko o nim zapomnieć.