Praca, praca, praca - piąte już spotkanie kontrolne za nami, tym razem SPEC Stal Łańcut zwyciężyła 4:1 (1:0) z Gromem Różaniec, a więc beniaminkiem IV-ligi lubelskiej. 

Początek spotkania nie zapowiadał końcowego rezultatu - oba zespoły grały nieco zachowawczo, a akcji bramkowych było niewiele. Dopiero w 35' Patryk Wójcik zagrał klepkę z Kamilem Drobem, który zawinął w stronę narożnika pola karnego i kropnął w stronę "długiego" słupka, lecz piłka po rykoszecie od obrońcy zmieniła trajektorię lotu i wpadła... przy "krótkim" słupku bramki zupełnie myląc bramkarza gości. Gra w końcowych fragmentach pierwszej połowy toczyła się już pod dyktando SPEC Stali. Po przerwie nadal przeważali gospodarze, którzy zdominowali środek pola. W 57' bramkę po soczystym uderzeniu głową zdobył nowy nabytek łańcucian Tomasz Walat. Trzy minuty później w pole karne Gromu wpadł Hubert Żyszkiewicz, który podciął piłkę nad bramkarzem i przeskoczył nad nim, a ten upadając trącił i wybił go z rytmu biegu za co arbiter podyktował 11-stkę. Skutecznym egzekutorem okazał się Grzegorz Miś. W 65' po szybkiej akcji Grzegorz Miś tym razem rozklepał obronę rywali na prawej flance i wyłożył piłkę... Hubertowi Żyszkiewiczowi, a ten dopełnił formalności zdobywając czwartą bramkę dla SPEC Stali. W końcowych minutach nastąpiło lekkie rozluźnienie w szeregach gospodarzy, co wykorzystali ambitni goście z Różańca, a Kacper Świtała zdobył bramkę po ładnej zespołowej akcji.