Po remisie przed tygodniem i pierwszym w lidze spokojnym mikrocyklu treningowym łańcucianie przystąpili do meczu z rezerwami Resovii z animuszem – już w 1 minucie Mateusz Birek uderzył z dystansu, jednak zbyt lekko. W 7’ po świetnym dograniu jednego z kolegów Kamil Drob uderzył piłkę głową, a ta trafiła w poprzeczkę, jednak sędzia dopatrzył się spalonego. Jeden ze stojących obok mnie kibiców dumał: „spokojnie, młodzi z Rzeszowa pobiegają, a jak padną zrobimy co chcemy”, mecz pokazał, że bardzo się mylił. W kolejnych minutach rywale porządkowali grę i łapali rytm – w 13’ wychodzącego na pozycję sam na sam rywala ubiegł Michał Ingot wybiegiem na 16 metr. W 19’ Maciej Pernal pognał prawą stroną i wykonał książkowy „centrostrzał”, który padł łupem bramkarza rzeszowian. Rywale przecinali większość podań Stali, biegali, podwajali krycie, jednak nie tworzyli stuprocentowych sytuacji. W 24’ Kamil Drob na spółkę z Mateuszem Birkiem wymienili kilka podań, rywale broniąc pomagali łańcucianom, ale strzał Kamila Droba trafił w nogę zawodnika w biało-czerwonym trykocie i niestety minął słupek. W 27’ Maciej Pernal ponownie wbiegł w pole karne, gdzie obrócił się z piłką i strzelił, jednak bramkarz Resovii był niewzruszony. Pięć minut później szybką akcję z lewej strony pola karnego wykonał Kamil Drob, który po obrocie wyłożył piłkę do Mateusza Birka, który strzelił… a bramkarz ponownie złapał piłkę w ręce. W 34’ „główka” Mateusza Birka poszybowała nad poprzeczką. W 36’ Resovia po szybkiej akcji oddała strzał, który zmierzał w światło bramki, jednak światło przysłoniła dolna część pleców jednego z obrońców Stali, która zażegnała zagrożenie. W 39’ Mateusz Birek otrzymał wyśmienite podanie od Kamila Droba i stanął oko w oko z bramkarzem rywali, jednak ten wygrał ten pojedynek ratując zespół przed wydawało się pewną bramką. W 41’ bardzo precyzyjne krzyżowe podanie zaprezentował Łukasz Świst, piłkę przejął Michał Chmiel, który złamał tor biegu w kierunku środka pola karnego i huknął prawdziwą bombę… wysoko nad poprzeczką. Wykonująca mrówczą pracę drużyna Resovii w 43’ wyszła na swoje – po szybkiej i składnej akcji wydawało się straconą piłkę nad wybiegającym z bramki Michałem Ingotem posłał Jakub Kurek, a ta wpadła do bramki. Resovia w tej części gry wyglądała piłkarsko lepiej niż SPEC Stal, ale patrząc chłodnym okiem stworzyła w zasadzie dwie sytuacje bramkowe przy czterech dobrych sytuacjach Stali. Jak widać to wystarczy. Łańcucianie razili nieskutecznością. Od początku drugiej części gry łańcucianie zabrali się do roboty, gra wyrównała się, choć nadal obraz gry wyglądał tak, że to Resoviacy krążyli jak pszczoły wokół zawodników niebieskich kostiumach. Stalowcy tworzyli sytuacje, ale seryjnie je marnowali. W 46’ Kamil Drob pognał w pole karne rywali, ale jego strzał został wybity na out bramkowy. W 51’ po faulu piłkę w okolicach 20 metra w okolica lewego narożnika pola karnego ustawił Mateusz Gorzenik, który z trzech kroków posłał strzał nad murem, jednak znanym tylko sobie sposobem bramkarz Resovii zdołał musnąć piłkę, która trafiła w poprzeczkę. Kilkadziesiąt sekund później po kolejnym „wolnym” Mateusz Gorzenik posłał piłkę nad poprzeczką. W 60’ Resovia przeprowadziła szybką akcję i po wymianie podań ze zmianą strony boiska oddała strzał nad bramką. W 65’ ponownie biało-czerwoni przeprowadzili książkową kontrę, po raz kolejny zmieniając flankę, ale Michał Ingot uratował SPEC Stal przed stratą drugiego gola. W 68’ Patryk Nowak (który w 56’ zastąpił Mateusza Gorzenika) otrzymał idealne podanie od Kamila Droba i strzelił tyleż mocno, co niecelnie nad poprzeczką. W 70’ w pole karne wpadł Szymon Paczocha, który z niemal zerowego kąta strzelił w golkipera gości. W 73’ Karol Preis zastąpił na murawie Macieja Pernala, zaś pięć minut później za Mateusza Birka pojawił się Fabian Lekki. Resovia psuła większość akcji łańcucian, jednak ci stale tworzyli groźne akcje – w 81’ Michał Chmiel oddał strzał z narożnika pola karnego, jednak bramkarz Resovii także i tym razem był na posterunku. W 82’ Fabian Lekki posłał miękkie podanie na głowę Kamila Droba, który obracając się strzelił pod poprzeczkę, jednak znowu bramkarz rzeszowian zwyciężył wybijając piłkę nad bramkę. W 84’ swoją szansę mieli zawodnicy z Rzeszowa, jednak po strzale po ziemi piłkę zdołał wybić na out bramkowy czujny Kamil Mach. W 87’ „piłkę meczową” miał na nodze Patryk Nowak po podaniu Kamila Droba, jednak oddał techniczny strzał przy lewym słupku, a bramkarz gości, który miał dziś swój dzień zdołał sparować piłkę za linię końcową. W 88’ czyhająca na okazję Resovia przeprowadziła kontrę, po której piłka na nasze szczęście ugrzęzła w bocznej siatce. W doliczonym czasie gry rywale ponownie strzelali – obok słupka, a w ostatniej akcji meczu Michał Chmiel z narożnika pola karnego oddał strzał, który bez trudności wyłapał bramkarz Resovii.
Po meczu z gorącą głową wielu kibiców wychodziło chwaląc drużynę Resovii, jednak „na zimno” patrząc to łańcucianie mieli zdecydowanie więcej klarownych sytuacji. Jest na to rada - Panowie kalibrujemy celowniki i zgarniamy komplety w spotkaniach w Pucharze Polski z Heiro (na bocznym boisku stadionu… Resovii) i za tydzień w Stobiernej. Potencjał jest – trzeba tylko go „odpalić”. Wiara umiera ostatnia!