Remisy z zespołami z czuba tabeli stają się powoli łańcucką tradycją. W VI kolejce SPEC Stal Łańcut zremisowała 2:2 (1:1) z KS Crasnovia Krasne. Remis, który wielu kibiców przed meczem zaliczyłoby na plus, faworyzowani goście z Krasnego mogą uznać za swój sukces. Stal przeważała przez sporą część spotkania, prowadziła po bramkarz Karola Preisa i Kamila Droba - patrząc realnie powinna wygrać. Jednak zabójcza broń zespołu z Krasnego i tym razem wypaliła: rzut wolny + Karol Skuba = bramka stadiony świata. Frapujące było jednak rozwolnienie na żółto arbitra spotkania, który pokazał siedem żółtych kartek naszym zawodnikom, choć nie był to ani szczególnie ostry czy brutalny mecz.
Bramki:
40' 0:1 Rafał Szczepański
42' 1:1 Karol Preis, asysta Kamil Drob,
60' 2:1 Kamil Drob, asysta Karol Preis
80' 2:2 Karol Skuba.
Skład SPEC Stali Łańcut: Michał Inglot - Jakub Magryś, Łukasz Doroba, Arkadiusz Noga, Szymon Paczocha (46' Patryk Nowak) - Michał Chmiel, Łukasz Świst, Łukasz Lorenc, Karol Preis (86' Fabian Lekki) - Mateusz Birek, Kamil Drob.
Opis spotkania w rozwinięciu!
Od początku spotkania wbrew oczekiwaniom wielu kibiców gra toczyła się pod dyktando SPEC Stali. W 9' Michał Chmiel wpadł z piłką w pole karne i wyłożył ją do Karola Preisa, ten strzelił bez namysłu, niestety zbyt wysoko. W 13' Crasnovia zagrała swoją klasyczną wrzutkę w kierunku Karola Skuby, jeden z obrońców tak niefortunnie główkował, że piłka wpadła pod nogi napastnika Krasnego, a ten z nieprzygotowanej pozycji uderzył mocno, ale bardzo niecelnie. W 16' Mateusz Birek, zagrał celną uliczkę do Karola Preisa, jednak ten znajdował się na pozycji spalonej. W 16' niemal z linii końcowej strzelał Karol Preis, młody bramkarz Crasnovii odbił piłkę wgłąb pola karnego, ta potoczyła się pod nogi Michała Chmiela, który uderzył celnie, lecz zbyt słabo - prosto "w koszyczek" golkipera gości. W 23' piłka znalazła się w bramce Krasnego po strzale Kamila Droba, jednak sędzia liniowy zasygnalizował offside. W 29' szybką akcję lewą flanką przeprowadził Michał Chmiel, który wycofał piłkę do Mateusza Birka, a ten z dobrych 25 metrów kropnął wysoko nad poprzeczką. W 38' Kamil Drob przeprowadził rajd w pole karne, jednak piłka po jego strzale obiła nogi obrońcy i wyszła na out. Napór SPEC Stali nie gasł, aż przyszła 40' - zajęty atakiem ŁKS zapomniał o obronie, Crasnovia zagrała sprytną piłkę nad głowami obrońców wprost pod nogi Rafała Szczepańskiego, który mocnym strzałem otworzył wynik spotkania. Wściekli łańcucianie ruszyli z jeszcze większą siłą do ataku - w 42' spotkania Kamil Drob poszukał Karola Preisa, który zdecydował się na strzał okolic szesnastki, piłka mocno rotując kozłowała w kierunku prawego słupka bramki Krasnego, uderzenie nie wydawało się szczególnie groźne, bramkarz gości rzucił się i miał piłkę na rękawicach, jednak ta zakręcona jak śrubka okrążyła jego dłonie, głowę i wpadła do bramki. Po chwili sędzia zakończył pierwszą połowę.
W przerwie Prezes Zarządu Krzysztof Mączka i Wiceprezes Sławomir Sopel wręczyli mamie Kariny Wojnar pieniądze na leczenie ciężko chorej córki, zebrane do puszek, a także ofiarowane przez Klub podczas Pikniku Rodzinnego Szkółki Piłkarskiej Stali Łańcut. Karina wracaj do zdrowia!
Na drugą część meczu SPEC Stal wyszła z jedną zmianą" skarżącego się na uraz stopy Szymona Paczochę zastąpił Patryk Nowak. W 46' Kamil Drob po szybkim wejściu w pole karne wyłożył piłkę na okolice 14 metra do Mateusza Birka, który strzelił tyle mocno, co niecelnie. Z minuty na minutę rozkręcał się arbiter potkania, który widać musiał do końca miesiąca wyrobić limit na żółte kartki. Kary padały w tak kuriozalnych okolicznościach, że sam sędzia miał chwilami trudności z wytłumaczeniem własnych decyzji. W 55' Crasnovia wykonywała rzut rożny, po którym jeden z rywali oddał strzał głową, jednak obok słupka. W 56' po kolejnym rajdzie w pole karne Kamil Drob zatańczył z piłką, zrobił kółko niczym pora roku, która się kończy i wrzucił piłkę na wbiegającego Patryka Nowaka, który jednak był zbyt głęboko pod futbolówką by uderzyć celnie. W 60' Karol Preis zrewanżował się Kamilowi Drobowi, za asystę - dograł piłkę na linię pola karnego, a trener złamał kierunek przyjęcia i huknął prawdziwą petardę w samo lewe okienko bramki Crasnovii. W 70' po zamieszaniu w polu karnym do bezpańskiej piłki, Łukasz Świst huknął z niewygodnej pozycji tuż nad poprzeczką, jednak sędzia dopatrzył się faulu jednego z kolegów. W 71' kolejna szybka akcja Kamila Droba prawą stroną i wyłożenie prostopadłej piłki do nadbiegającego Patryka Nowaka, którego o ułamek sekundy uprzedził jeden z rywali. W 75' Crasnovia przeprowadziła kontrę, piłka została posłana na głowę napastnika, Łukasz Doroba czujnie zablokował podanie. W 76' przebojowym rajdem w pole karne błysnął Łukasz Lorenc, który zawahał się na ułamek sekundy i został zablokowany. Kolejne 5 minut stało pod znakiem ataków i kontr Crasnovii, która długimi podaniami na Karola Skubę starał się znaleźć receptę na SPEC Stal. Po jednym z ataków lewym skrzydłem w wydawałoby się niegroźnej sytuacji w okolicach 20-25 metra w okolicach lewego narożnika pola karnego faulowany był jeden z rywali. Do piłki podszedł Karol Skuba, który jest nadal w wyśmienitej formie strzeleckiej - strzelił potężnie - nad murem, a przede wszystkim niesłychanie precyzyjnie - niemal w środek bramki, jednak wysoko, a opadająca piłka po rękawicy wyciągniętego jak struna Michała Inglota musnęła jeszcze poprzeczkę i wpadła do bramki. W 81' mógł nastąpić klasyczny flashback z pierwszej połowy - tuż po bramce Krasnego przed szansą stanęli łańcucianie - tym razem Mateusz Birek, który z dystansu uderzył na bramkę rywali, bramkarz źle obliczył kozioł piłki, padł na ziemię, bramka stała otworem, jednak piłka minęła słupek. Do końca szarpała się łańcucka Stal, choć to Crasnovia w ostatniej minucie doliczonego czasu miała okazję na zwycięstwo - piłka bita przez jednego z graczy Kasnego z narożnika pola karnego minęła gąszcz nóg zawodników w polu karnym, ale też słupek, a sędzia zakończył spotkanie.
Pozostaje ogromny niedosyt, gdyż dziś Crasnovia była dziś zdecydowanie do ogrania. Grę prowadzili łańcucianie, przeważali, jednak w piłce jednak liczy się to co w sieci, a tam po dwa razy oba zespoły trafiły skórą.
Kolejny raz wielkie dzięki za zdrowie zostawione na boisku i zaangażowanie. W środę gramy zaległy mecz z Bratkiem - szansa na drugą wygraną w sezonie! (wliczając nieszczęsnego walkowera).
Do boju Stal!