- autor: tpanek, kmączka, 2019-03-10 13:25
-
Już ostatnia prosta przed nami - w ósmym meczu kontrolnym SPEC Stal Łańcut pokonała Włókniarza Rakszawa na jego terenie 0:4 (0:1) i choć wynik sugeruje łatwe zwycięstwo, mecz ten był najtrudniejszą z dotychczasowych przepraw ŁKSu w kończącym się powoli okresie przygotowawczym.
Bramki:
10' - Kamil Kawa z rzutu karnego
65' - Krzysztof Szymański, asysta Sebastian Frączek
85' - Sebastian Frączek, asysta Krzysztof Szymański
90' - Sebastian Frączek, asysta Kamil Mach
W składzie SPEC Stali Łańcut wystąpili: Inglot (Wisz) - Doroba, Mach, Chmiel, Sowa, Szyszka, Gorzenik, Kawa, Drob, Preis, Frączek, na zmiany wchodzili: Magryś, Szymański i Duhl.
Opis spotkania w rozwinięciu:
Kolejny mecz, na który serdecznie zapraszamy zagramy z drużyną z Dąbrówek w sobotę 16 marca - o godz: 14:00 w Dąbrówkach
W kolejnym sparingu przed rundą wiosenną Nasza drużyna spotkała się z Włókniarzem Rakszawa, z którym jeszcze nie tak dawno walczyła o awans do klasy O. Warto wspomnieć, że trenerem gospodarzy jest były trener i zawodnik Stali Łukasz Kowal. Mecz rozegraliśmy na boisku w Rakszawie, które miejscami przypominało boisko do plażówki , gdyż gospodarze nawieźli kilkadziesiąt ton piasku w celu poprawienia jakości murawy, zaś maszyna, która ma rozprowadzić równomiernie piasek dotrze dopiero w przyszłym tygodniu... Mecz rozpoczął się od ataków miejscowych, którzy raz po raz zagrażali naszej bramce. Gdy wydawało się, że za chwilę Włókniarz strzeli bramkę w polu karnym gospodarzy pechowo interweniował obrońca dotykając piłki ręką i sędzia wskazał na "wapno". Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Kamil Kawa i w 10 min. meczu zrobiło się 0:1 dla Stali. Do chwili strzelenia bramki Stal praktycznie wie wychodziła ze swojej połowy, a Rakszawa dominowała. Dalsza część pierwszej połowy to kolejne ataki Rakszawian, którzy chcieli za wszelką cenę doprowadzić do remisu. Na szczęście w bramce pewnie spisywał się dobrze dziś dysponowany Michał Inglot, który pewnie interweniował w kilku groźnych sytuacjach. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie. W drugiej części gry na boisku pojawili się spóźniony Krzysztof Szymański oraz Jakub Magryś, a także rutyniarz Krzysztof Duhl. Wprowadzenie "Szymka" spowodowało duże ożywienie w ofensywie Stali i mecz się wyrównał. Nasi zawodnicy próbowali rozgrywać atak pozycyjny, lecz gospodarze dobrze bronili, bądź podania naszych zawodników były zbyt mocne... ale od czego mamy na boisku "Sępa"? W 65 min. meczu Sebastian Frączek tyłem do bramki przyjął piłkę podawaną od kolegi i wyłożył "Szymkowi", który kropnął po długim rogu i zrobiło się 0:2. Po strzelonej bramce wydawało się że, Włókniarz odpuści i kolejne bramki będą kwestią czasu (tak, jak to było w dotychczasowych sparingach), ale nic z tych rzeczy. Jak wiemy z autopsji trener Łukasz Kowal potrafi bardzo dobrze przygotować fizycznie drużyny do rundy wiosennej i było to widać wczoraj. W poprzednich sparingach Nasi przeciwnicy im bliżej końca meczu opadali z sił, zaś w meczu z Włókniarzem było zupełnie inaczej. Rakszawianie w dalszym ciągu grał bardzo żwawo i cały czas "presowali" na łańcuckich zawodników. Gdy do końca meczu pozostało 5 min. ładną akcję przeprowadziła dwójka naszych "snajperów" i tym razem to "Szymek" wypatrzył Sebastiana Frączka, który podwyższył wynik na 0:3. Kiedy sędzia spojrzał na zegarek w 90 minucie meczu, ładne podanie Kamila Macha w pole karne na bramkę zamienił niezawodny w takich sytuacjach Sebastian Frączek, który ustalił wynik spotkania na 0:4. Podsumowując spotkanie można śmiało powiedzieć, że wynik nie odzwierciedla tego, co widzieliśmy na boisku, gdyż Włókniarz był jak do tej pory najbardziej wymagającym przeciwnikiem, z jakim graliśmy podczas przygotowań do rundy wiosennej. Pocieszeniem jest fakt, że pomimo ciężkich treningów i jeszcze cięższych nóg potrafimy zagrać znowu na zero z tyłu i "coś" strzelić.