KOLEJKA XXII CZYLI NIEWYKORZYSTANE SYTUACJE SIĘ MSZCZĄ
autor: tpanek, 2018-05-20 21:06
To, co do staliśmy od opatrzności tydzień temu, tym razem nam odebrano. Taki piłkarski los. Po meczu pełnym niewykorzystanych sytuacji na boisku rywali SPEC Stal Łańcut zremisowała 1:1 (0:1) z Astrą Medynia Głogowska. Gdyby biało-niebiescy wykorzystali choćby co piątą sytuację pewnie by wygrali, ale należy również oddać rywalom niezłą organizację gry i wolę walki do końca. Co ciekawe dzięki kolejnej wpadce wydawało się niedoścignionego Orła tabela spłaszczyła się jak góry w Danii i rywalizacja do końca rundy zapowiada się arcyciekawie!
Kilka słów o tym spotkaniu w rozwinięciu.
REKLAMA
Na początku spotkania już w 4’ szybką akcję przeprowadzili gospodarze, jednak strzał minął lewy słupek bramki Michała Inglota. Kolejny kwadrans to prowadzenie piłki przez Stal i skuteczne rozbijanie ataków przez Astrę. W 13’ urwał się Krystian Guzek, który starał się sprytnie wrzucić piłkę w pole karne, jednak jego intencje wyczuł bramkarz gospodarzy. W 18’ Dariusz Woźniak wykonywał rzut rożny, a do główki wyskoczył piętrowy Łukasz Doroba, jednak tym razem trafił w boczną siatkę. Przewaga Stali powoli rosła – w 23’ Alan Brzuszek wpadł z piłką w pole karne, położył jednego obrońcę i wyłożył piłkę do Dariusza Woźniaka, który przedłużył do Kamila Macha, a ten z okolic 16 metra uderzył, jednak bramkarz Astry był na posterunku. Kilka minut później szansę ponownie z okolic linii pola karnego miał Bartosz Karwat, jednak jego uderzenie było niecelne. W 34’ obudziła się Astra, jednak wrzutkę skasował Michał Ingot. Chwilę później ponownie przed szansą stanęła Astra, jednak piłka uderzona głową po rzucie rożnym pofrunęła nad poprzeczką. Końcówka pierwszej połowy to istna kanonada SPEC Stali – w 41’ strzelał Bartosz Karwat (w rękawice bramkarza), w 43’ główkował Alan Brzuszek (nad poprzeczką), w 44’ ponownie Bartosz Karwat (tym razem z rzutu wolnego i nad poprzeczką), wreszcie w 45’ po kotle w polu karnym Astry piłkę wybijali obrońcy, ta trafiła jeszcze pod nogi Karola Preisa, a następnie potoczyła się do niewybaczającego błędów Sebastiana Frączka, który wpakował ją do siatki i wpadł w ramiona kolegów z drużyny. Kiedy kibice czekali na przerwę tuż po wznowieniu gry łańcucian zaskoczyli zawodnicy z Medyni, którzy błyskawiczną akcją doprowadzili piłkę w pole karne Stali, gdzie sytuację uratował Michał Ingot. Koniec „połówki”? Nic z tych rzeczy – po wprowadzeniu piłki do gry przez łańcuckiego bramkarza to Stal poprowadziła szybką akcję, którą zakończyli faulem miejscowi. Z rzutu wolnego uderzył Kamil Mach, jednak jego strzał pod poprzeczkę z trudem na out bramkowy przeniósł golkiper Astry. Druga część spotkania rozpoczęła się od przebojowej akcji Karla Preisa, jednak jego strzał minął słupek. Na środku boiska dwoił się i troił Kamil Mach i Alan Brzuszek, jednak dobrze zorganizowani gospodarze również nie próżnowali nie ograniczali się do blokowania własnej bramki – w 58’ po ich świetnej akcji do strzału nie dopuścił Łukasz Doroba. Minutę później powinno być 0:2 dla Stali, jednak Kamil Kawa w wybornej sytuacji strzelił obok słupka. Chwilę później z grymasem bólu na twarzy utykając boisko opuścił Bartosz Karwat, którego zastąpił Mateusz Birek. Na domiar złego również Dariusz Woźniak narzekający na ból stopy zmuszony był do zakończenia gry, a zmienił go Sebastian Sowa. Stal nieustannie prowadziła piłkę, jednak odmieniona na wiosnę Astra psuła jej szyki. W 75’ Krystiana Guzka zastąpił Jakub Maryś, a sekundy później filmową akcję przeprowadził Sebastian Frączek i Kamil Kawa, którzy w pełnym biegu wymienili kilka szybkich podań, a na koniec posłali piłkę wprost na głowę wbiegającego Mateusz Birka, który nie wykorzystał świetnej sytuacji i posłał piłkę obok słupka. Minutę później podrażniony Mateusz Birek strzelał z dystansu, jednak ponownie bez skutku. W kolejnej akcji wyraźnie faulowany był kapitan Stali Sebastian Frączek, jednak arbiter nie dopatrzył się przewinienia, a „Sęp” z szelmowskim uśmiechem skwitował tłumaczenia gentelmana z gwizdkiem słowami „chyba jesteśmy na innym meczu”. Cóż, przy faulu na Alanie Brzuszku w polu karnym arbiter również był gdzieś indziej, podobnie jak przy ostrym wejściu w Łukasza Dorobę, gdzie nakazał wznowienie gry kiedy zawodnik prosząc o pomoc leżał na murawie. Takie życie w A-klasie. W 83’ kolejną „setkę” miała Stal, jednak będący na pozycji sam na sam z bramkarzem Alan Brzuszek trafił w oponenta. W 86’ Karol Preis wrzuci piłkę z autu wprost pod nogi Sebastiana Frączka, jednak jego strzał został zablokowany. Niestety Karol kilkadziesiąt sekund później obejrzał drugą żółtą kartkę za symulowanie faulu w polu karnym i opuścił plac gry. Kontakt nóg rywala z nogami "Preisika" był na pewno, jednak Karol zdołał się utrzymać na nogach, zrobił krok i upadł, a to zirytowało arbitra. Kiedy wydawało się, że Stal ma mecz pod kontrolą nadeszła feralna 89 minuta, kiedy rywale spróbowali szczęścia strzałem z dystansu, a posłana tuż nad murawą piłka niczym młot Thora prowadzony magiczną siłą zdołała minąć nogi wszystkich obrońców i wpadła do siatki tuż przy słupku. Zasłonięty i zaskoczony Michał Ingot nie miał nic do powiedzenia w tej sytuacji. Zrozpaczona Stal rzuciła się do ataku – w doliczonym czasie gry łańcuccy kibice już wyrzucili ręce w powietrze w geście radości, kiedy ekwilibrystycznym strzałem przewrotkąà la CR7 z okolic 8 metra popisał się Kamil Kawa, jednak trafił wprost w nazywanego przez miejscowych Neuerem bramkarza i podział punktów stał się faktem. Przełknęliśmy gorycz straty punktów, ale zaprzyjaźnionej Astrze serdecznie gratulujemy - gra o utrzymanie nadal w Waszych nogach!
Jak napisałem na wstępie tegoroczna liga obfituje w niespodzianki, a więc za tydzień w Czarnej będzie gorąco, my mamy nadzieję, że wody Wisłoka nas nie wystudzą! Gramy do końca!