- autor: tpanek, 2018-03-11 13:00
-
W siódmym już spotkaniu sparingowym rozegranym na nowo otwartym sztucznym boisku w Nowej Wsi SPEC Stal Łańcut uległa 2:0 (1:0) LKS Jasionka, choć okazji do zdobycia bramki łańcucianie mieli co najmniej dziesięć... Grający w charakterze gospodarzy zawodnicy z Jasionki wykazali się świetnie poukładaną grą w defensywie i zabójczą skutecznością w ataku, natomiast biało-niebiescy wykorzystali mamy nadzieję limit zmarnowanych szans na całą rundę!
Kilka słów o tym spotkaniu w rozwinięciu:
Rozgrywka z Jasionką odbyła się na efektownej i pachnącej nowością sztucznej płycie kompleksu sportowego w Nowej Wsi. Już w pierwszej minucie doskonałą okazję do zdobycia bramki mieli łańcucianie, ale minimalnie spudłowali, chwilę później przed szansą na otwarcie wyniku stanęli gospodarze, ale i oni nie trafili do bramki. W kolejnych minutach optyczną przewagę zdobyła Stal, ale strzały z 15, 31 i 34 minuty Bartosza Karwata, który był w doskonałej okazji (przysłowiowe "setki") okazały się niecelne. Minutę później Bartosz Karwat błysnął tym razem w roli asystującego posyłając piłkę pod nogi szarżującego Kamila Kawy, który dopełnił formalności i wpakował piłkę do siatki tyle, że sędzia liniowy zasygnalizował offside. Każdy kibic piłkarski wie, że niewykorzystanie sytuacje się mszczą i tak właśnie się stało - w 37' po kiksie jednego z łańcuckich obrońców piłkę przejąć zawodnik z Jasionki, pociągnął na linię pola karnego i płaskim strzałem nie dał szans Michałowi Inglotowi. Dwie minuty później powinien być remis, kiedy Kamil Mach otrzymał świetną pikę na 11 metrze pola karnego stojąc tyłem do bramki, odwrócił się i huknął... obok słupka. Już chwilę później doskonałą akcję przeprowadził Arkadiusz Burak, który wkręcił obrońcę i wyłożył perfekcyjną piłkę w puste pole karne, do której... nikt nie pobiegł. W drugiej części spotkania z dobrej strony pokazywał się Kamil Kawa, ale jego mocny strzał sparował na rzut rożny dobrze dysponowany golkiper Jasionki. W kolejnych minutach bramkarza gospodarzy starał się zaskoczyć Łukasz Kraska, ale jego "główka" była niecelna. Z lewej strony widoczny był Karol Preis, ale jego wrzutki skutecznie kasowali obrońcy LKSu. W 70' Arkadiusz Burak zwiódł obrońców i wpuścił "w uliczkę" Bartosza Karwata, który składał się do strzału w sytuacji sam an sam, ale arbiter liniowy kolejny już raz uznał, że napastnik Stali znajdował się na pozycji spalonej. Wg mojej oceny była to mocno dyskusyjna decyzja. Na ostatni kwadrans trener Słomski postanowił dać szansę zawodnikom drużyny juniorskiej, którzy starali się odrobić stratę. Niestety w 83' zawodnicy z Jasionki niczym wytrawny bokser zza szczelnej jak północnokoreańska granica gardy wyprowadzili szybką kontrę i strzałem z dystansu ustalili wynik spotkania na 2:0. Ostatnie minuty to kolejne szanse i kolejne pudła łańcucian, którzy w tym spotkaniu celowniki zostawili w szatni. Bywa. Ocen za wartości artystyczne w futbolu nie ma.