Stal Łańcut po zaledwie trzech dniach od emocjonującego spotkania w Czarnej, po bramkach Piotra Jurka i Sebastiana Frączka pokonała na własnym stadionie Start Brzóza Stadnicka 2:1 i pokazała, że radosny futbol nie jest jej obcy. Warto też podkreślić świetną grę ofensywną naszych rywali.
Kilka słów o spotkaniu w rozwinięciu:
Stal rozpoczęła spotkanie z animuszem – w 8’ po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wykonywanego przez Piotra Jurka do piłki najlepiej wyskoczył Grzegorz Świder, ale futbolówka po jego główce minęła słupek. W 10’ groźny strzał z 20 metrów oddał Piotr Jurek, ale równie efektowną paradą popisał się bramkarz Startu i wynik nie uległ zmianie. Minutę później po kolejnym rzucie rożnym bramkarz gości nie był już taki pewny „wypluwając” piłkę, ale żaden z zaskoczonych napastników nie zdołał do niej dopaść. W 12’ po faulu jednego z łańcucian rzut wolny z niebezpiecznej pozycji wykonywali goście, ale zamiast zagrozić bramce Stali piłka odbita od muru pofrunęła na połowę Startu i gospodarze mieli groźną kontrę zakończoną wywalczeniem rzutu rożnego. Szybko wykonany stały fragment gry zakończył się strzałem Grzegorza Świdra z około 15 metrów, lecz uderzenie okazało się niecelne i poszybowało nad poprzeczką. W 16’ po szybkiej akcji Stali wysoka piłka została posłana w pole karne gości, gdzie Sebastian Frączek odważnie usiłował wygrać pojedynek z wyskakującym bramkarzem, który zachował się niepewnie, a „Sęp” zdołał uderzyć piłkę głową, niestety minimalnie nad poprzeczką. Po dwudziestu minutach szturmu Stali do głosu doszli goście, ale ich strzały z 26 i 29 minuty pewnie obronił Ireneusz Stopyra, stojący w pierwszej części spotkania między słupkami łańcuckiej bramki. W 39’ kolejna ofensywna akcja Stali nareszcie przyniosła skutek – Mateusz Kowal świetnie wrzucił piłkę, którą przyjął Piotr Jurek, podbił ją nad obrońcą kompletnie go dezorientując i technicznym strzałem obok bramkarza umieścił ją w siatce. W 43’ poważne ostrzeżenie otrzymała Stal, kiedy piłka po silnym strzale Marka Sobusia wylądowała na poprzeczce. Zanim łańcucianie oprzytomnieli na tablicy pojawił się wynik 1:1, kiedy po stracie w środku boiska piłkę przejął Marcin Szmuc, pociągnął w stronę bramki i dograł perfekcyjnie do Patryka Sobusia, który pokonał bramkarza Stali.
Na drugą cześć spotkania Ireneusza Stopyrę w bramce zmienił Michał Ingot, którego już dwie minuty po wejściu na boisko przetestował strzałem z 25 metrów jeden z zawodników Brzózy. W 49’ piłkę na linii pola karnego przejął Alan Brzuszek, który po efektownym zwodzie podał do Sebastiana Frączka, ale strzał tego ostatniego okazał się zbyt słaby. W 50’ przepiękną akcję przeprowadzili nasi rywale – przy linii bocznej piłka jak po sznurku wędrowała w klasycznym piłkarskim trójkącie między kolejnymi zawodnikami, po czym została błyskawicznie dograna na środek boiska, tam jeden z gości pociągną kilka metrów i atomowym uderzeniem posłał piłkę w stronę bramki, na szczęście dla nas nad poprzeczką. Na kolejne kilka minut przewagę zdobyli przyjezdni, ale sytuację, jak w 53’ ratował pewny Michał Ingot. W 54’ Stal wreszcie szarpnęła, a po zamieszaniu w polu karnym piłkę z linii bramkowej wybił jeden z obrońców. W 54’ zgłaszającego uraz Grzegorza Świdra zastąpił Łukasz Wąsacz. W 61’ Karol Preis ze środka pola świetnie dograł do Sebastiana Frączka, który jak za starych, dobrych czasów oddał piękny mierzony strzał przy lewym słupku i Stal wyszła na prowadzenie 2:1. Stal uskrzydlona prowadzeniem ruszyła do przodu – w 69’ w świetnej pozycji znalazł się Mateusz Kowal, ale jego strzał w sytuacji sam na sam odbił bramkarz gości. W kolejnej akcji to goście mieli swoją szansę, ale Michał Ingot wyszedł zwycięsko z pojedynku. Przewaga jak na starej wadze przechylała się raz na stronę gości, a raz gospodarzy – w 72’ po faulu tuż przy prawej linii bocznej pola karnego rzut wolny wykonywali zawodnicy z Brzózy, piłka trafiła w mur, ale po rykoszecie padła łupem jednego z rywali, którego strzał, a także dobitkę fantastycznie obronił łańcucki bramkarz. W 74’ niezmordowany Piotr Jurek wyłuskał piłkę po niepewnej interwencji bramkarza gości, ale piłka wylądowała na bocznej siatce bramki. W 76’ ponownie zapachniało remisem, a tylko dzięki błyskawicznemu wyjściu z bramki Michała Inglota zawodnik gości zmuszony był do technicznego lobowania nad bramkarzem – na szczęście minimalnie zbyt wysokiego. W 80’ koronkową serię podań wymienili Piotr Jurek z Mateuszem Witkiem, ale ostatnie podanie było zbyt mocne. Tempo meczu wcale nie spadało - w 83’ efektownym rajdem popisał się Alan Brzuszek, ale piłka po jego kąśliwym strzale trafiła w słupek! Obijania bramki nigdy dosyć – w 86’ po dośrodkowaniu Piotra Jurka atomowym uderzeniem popisał się Mariusz Kloc, ale piłka sprawdziła wytrzymałość poprzeczki i wyszła na aut. W 88’ po świetnej akcji Mateusza Witka do piłki dopadł Piotr Jurek i wpakował piłkę do siatki, ale arbiter słusznie uznał, że strzelec znajdował się na pozycji spalonej. W 90’ kropkę nad i starał się postawić Piotr Jurek, ale na miejscu był bramkarz gości i mecz zakończył się zwycięstwem Stali 2:1.
Dawno nie oglądaliśmy w Łańcucie tak efektownej i przyjemnej dla oka gry obu zespołów, a warto dodać, że mecz nie obfitował w faule. Akcjami z tego spotkania można obdzielić co najmniej kilka spotkań, które nazwalibyśmy interesującymi. Zawodnicy z Łańcuta udowodnili, że ich atutem jest gra ofensywna, a częste ostatnio roszady w składzie nie psują gry zespołu.
Na koniec refleksja nad naszymi rywalami – Wasza gra ofensywna wyrasta ponad przeciętność ligową, szkoda byłoby gdyby zabrakło was w obecnej lidze w następnym sezonie!