Każda zła passa ma swój kres, a kres naszej nastąpił w spotkaniu ze Startem Borek Stary – Stal po pięknym meczu pokonała rywali w wyjazdowym spotkaniu 0:5, a co niesamowicie nas cieszy „odblokował” się snajper Sebastian Frączek strzelając trzy wspaniałe bramki! Po trafieniu dołożyli Grzegorz Świder i Piotr Jurek!
Opis spotkania, skład i strzelcy bramek w rozwinięciu:
Spora grupa łańcuckich kibiców, która pojawiła się na stadionie w Borku Starym przed meczem biła się z myślami jak wyglądać będzie obraz gry bez grającego trenera Łukasza Kowala, który był mózgiem i żądłem zespołu. Łukasz ze względu na kontuzję obserwował spotkanie z ławki rezerwowych, co pozwoliło mu na lepszy ogląd sytuacji, a jak się okazało jego polecenia i roszady przyniosły świetny skutek. Mecz to dwie całkiem różne połowy – w pierwszej na bardzo trudnej i grząskiej „murawie” oba zespoły toczyły walkę ze sobą i boiskiem, a efektowne ślizgi czy straty najprostszych piłek odbijających się od grud ziemi były standardem. Od początku przewagę zyskała Stal, a w pierwszych minutach trzykrotnie na bramkę gospodarzy z dystansu strzelał „wyposzczony” Sebastian Frączek. Strzały były jednak niecelne. W 25’ Piotr Jurek posłał ni to strzał, ni to dośrodkowanie z prawej strony boiska, a w sukurs bramkarzowi gospodarzy przyszła poprzeczka i piłka wyszła na out bramkowy. Kilka minut później szczęścia próbował bardzo aktywny dziś Alan Brzuszek, ale jego strzał z półobrotu obronił bramkarz Startu. Gospodarze również mieli swoje szanse, jak w 31’ kiedy Michał Ingot spektakularnie obronił nogami strzał w sytuacji sam na sam. Mecz pełen był fauli, a po jednym z przewinień gospodarzy za dyskusję z sędzią żółtą kartkę obejrzał Grzegorz Świder. W 34’ Michał Ingot ponownie był na posterunku broniąc kąśliwy strzał z rzutu wolnego zmierzający do bramki tuż przy swoim lewym słupku. W 38’ Mateusz Witek po krótkim, kombinacyjnym rozegraniu rzutu rożnego oddał niecelny niestety strzał na bramkę. W 41’ wydawało się, że padnie gol dla gospodarzy, a rewelacyjną szybkością wykazał się Krystian Guzek blokując w ostatniej chwili strzał zawodnika Startu, który przed sobą miał już tylko łańcuckiego bramkarza. W 43’ ponownie strzelał Mateusz Witek, ale jego uderzenie zablokowali obrońcy miejscowych. Na przerwę zawodnicy schodzili przy stanie 0:0.
Po przerwie Stal wyszła na murawę jeszcze bardziej rządna zwycięstwa, a zawodnicy gospodarzy wszelkimi siłami i sposobami próbowali ich powstrzymać – w 46’ po brutalnym faulu na Dawidzie Frączku żółtą kartkę obejrzał jeden z graczy gospodarzy, a że było to jego drugie upomnienie opuścił plac gry. Od tego momentu Stal panowała niepodzielnie na boisku – strzały oddawali Sebastian Frączek głową i Mateusz Kowal, ale ich próby nie przyniosły rezultatu. W 60’ worek z bramkami rozwiązał filar łańcuckiej defensywy Grzegorz Świder, który po pięknej asyście Piotra Jurka strzałem głową wyprowadził Stal na prowadzenie. Stal rozpędzała się coraz bardziej, a swoich sił próbował Piotr Jurek, którego strzał obok słupka szczęśliwie obronił bramkarz Startu. W 69’ piekielną bombę na bramkę gospodarzy puścił Mateusz Kowal, jego strzał został wypiąstkowany przez bramkarza, a w zamieszaniu pod bramką do piłki najwyżej wyskoczył Piotr Jurek i zrobiło się 0:2! Drugie trafienie uskrzydliło ŁKS, a dosłownie dwie minuty później fantastyczną „uliczkę” zagrał Mateusz Kowal, do piłki w okolicach linii środkowej dopadł Sebastian Frączek i przypomniał sobie, jak grał na wiosnę – popędził trzydzieści metrów z piłką, a wychodzącego z bramki gospodarzy bramkarza pokonał pięknym soczystym strzałem w prawy róg bramki. „Sęp” nie ustawał w staraniach i pięć minut później ponownie wpisał się na listę strzelców, a kiedy wydawało się, że mecz zakończy się rezultatem 0:4 w doliczonym czasie gry Sebastian Frączek skompletował hattricka pakując piłkę do bramki pięknym „szczupakiem” po świetnej asyście Mateusza Jóźwickiego!
Brawo Stal! Pokazaliście charakter i wolę zwycięstwa, a kibice obejrzeli nareszcie grę i zacięcie jakich oczekiwali!